wtorek, 27 grudnia 2011

Komnata 6: Decyzja należy do ciebie


Facet siedział na schodach niewielkiego domku, w złości rzucił kamieniem w mrok. Był niespokojny. Czuł, że "to" może znów przyjść. Spojrzał przez ramię na ścianę lasu, tam zaczynała się prawdziwa ciemność. Światło sodowej lampy wdzierało się najwyżej kilka metrów między drzewa, dalej była już tylko pochłaniająca wszystko smoła. Przypominał sobie te wszystkie mądre gadki, że jak to znów wróci ma obciąć łeb lub tą część ciała na której będą oczy. Wtedy w ciepłym świetle pokoju to było takie proste, takie oczywiste.

wtorek, 20 grudnia 2011

Komnata 5: Spirala materializmu


Parking był ogromny, betonowa pustynia. Ewa zatrzymała samochód i energicznie zaciągnęła hamulec. Z tyłu wrzało, dzieciaki całą drogę nie mogły opanować ekscytacji, która teraz zamieniła się w szaleństwo. Ewa spojrzała porozumiewawczo na męża, siedzącego obok, ruchem głowy zapytała: Gotowy? On tylko skinął i przymykając oczy uśmiechnął się.
Po chwili marszu minęli gigantyczny neon, który widzieli jeszcze z autostrady: „Kraina szczęścia”. Największy park rozrywki na świecie.
Kobieta stanęła w kolejce, a chłopcy z tatą studiowali ulotkę.

piątek, 16 grudnia 2011

Komnata 4: Kto siedzi w kabinie?

Pewien facet miał powtarzający się sen. Zaczynał się zawsze tak samo, budził się gdzieś na szosie. Asfalt na którym leżał był rozpalony do tego stopnia, że czuł jakby jego plecy, pośladki, łydki leżały na rozgrzanej patelni. Kiedy nie mogąc wytrzymać żaru podnosił się uświadamiał sobie, że jest nagi. Okolica przypominała bezdroża Nevady albo Texasu, z długą tnącą krajobraz na pół drogą.
Potem pojawiał się walec.  Żółty pojazd sunął powoli, ale niewzruszenie do przodu. Śniący mimo iż, zawsze próbował uciec, nigdy mu się to nie udawało. Jak to we śnie: a to stopy topiły się w asfalcie, a to nie mógł w ogóle się poruszyć. Koniec był nieunikniony, walec przejeżdżał po nim, a facet budził się z krzykiem we własnym łóżku.

niedziela, 11 grudnia 2011

Komnata 3: Start to połowa sukcesu

- Cisza!
- A chociaż nucić mogę?
- Nuć
- Najtrudniejszy pierwszy krok, potem łatwo mija rok...
Mały John nie znosił jak mu się ktoś wydziera nad uchem, szczególnie kiedy był na kacu. Nucenie akceptował, przypominała mu się wtedy babcia nieboszczka. Mały John był najbardziej doświadczony, ze wszystkich 70 kwaterujących w gospodzie rycerzy, podobno był tam już od 7 lat.
Każdy dzień, miał swój niepisany porządek. Jakikolwiek głośny dźwięk przed południem karany był publiczną chłostą. W myśl zasady, że nie ma sensu kopać się z koniem, kaca należało przespać. Koło 14, kiedy większość wojaków była już po obiedzie, na podwórzu przed karczmą panował gwar. Słychać było szczęk oręża, odgłos osełki i rżenie koni. Część rycerzy czyściła zbroje, inni ostrzyli miecze, pod murem ktoś katował słomianą kukłę.

wtorek, 6 grudnia 2011

Komnata 2: Zdejmij gogle

W roku 2030 wróciła moda na okulary, nie dlatego, że były one do czegoś potrzebne, ale żeby podkreślić swoje drobne ułomności, żeby podkreślić własne człowieczeństwo. Moda jak każda inna.
Jarek zawsze podążał za trendami, dlatego reklama hiperokularów Samsunga przykuła od razu jego uwagę. Wychodząc z Tesco nie mógł się powstrzymać, usiadł na ławce przed sklepem i od razu rozpakował nowe cacko. Włączył, zsynchronizował i włożył na nos. Czytał już wcześniej o projekcji laserowej bezpośrednio na siatkówkę, ale to co zobaczył przeszło jego oczekiwania. Hiperokulary, zwane powszechnie goglami, nakładały nową rozszerzoną warstwę rzeczywistości.

czwartek, 1 grudnia 2011

Komnata 1: Jesteś tym, kim jesteś


Przepraszam za truizm w tytule, jednak to stwierdzenie najlepiej obrazuje to co chcę powiedzieć.
Teraz wyobraź sobie staw. Woda jest zielonkawa, fachowo nazywa się to zakwitem. Brzegi porośnięte są trzciną. Na wodzie tu i ówdzie unoszą się nenufary.