wtorek, 20 grudnia 2011

Komnata 5: Spirala materializmu


Parking był ogromny, betonowa pustynia. Ewa zatrzymała samochód i energicznie zaciągnęła hamulec. Z tyłu wrzało, dzieciaki całą drogę nie mogły opanować ekscytacji, która teraz zamieniła się w szaleństwo. Ewa spojrzała porozumiewawczo na męża, siedzącego obok, ruchem głowy zapytała: Gotowy? On tylko skinął i przymykając oczy uśmiechnął się.
Po chwili marszu minęli gigantyczny neon, który widzieli jeszcze z autostrady: „Kraina szczęścia”. Największy park rozrywki na świecie.
Kobieta stanęła w kolejce, a chłopcy z tatą studiowali ulotkę.

- Dwa normalne i dwa ulgowe – powiedziała podając kartę kredytową.
Deptak prowadził wprost do głównej atrakcji parku, ale cała czwórka udawała, że nie widzi górującej nad wszystkim ogromnej karuzeli. To miał być deser.
Poza tym atrakcja goniła tu atrakcję. Na lewo od nich było safari, z głośników dobiegały dźwięki dzikich zwierząt. Wszystko było fantastycznie kolorowe, wyglądało jak prawdziwe. Lepiej niż prawdziwe. Wszystkiego można było dotknąć. Chłopcy zrobili sobie zdjęcie siedząc na słoniu. Tata przez chwilę był niczym Tarzan.  
Ruszyli dalej, do krainy skrzatów. Wysokie na kilka metrów domki, wyglądały jak wielkie, bajkowe muchomory. Ewa, przez chwile nerwowo rozglądał się za młodszym z chłopców.
- Mamo, tu jestem! – mały wyglądał z okna w dachu. Wyglądał ja prawdziwy skrzat.
Obiad zjedli dość późno, w cieniu sztucznych palm. Powoli zbliżał się czas na deser. Na ukoronowanie tego dnia.
U stóp potężnej konstrukcji, poczuli zachwyt mieszany ze strachem. Niepewność ustępowała miejsca podziwowi. Niezwykłe dzieło ludzkich rąk, potężna maszyna pulsowała różnokolorowym światłem.
- Witajcie na największej przygodzie waszego życia - wykrzykiwał konferansjer - Witajcie na jedynej na świecie, niepowtarzalnej... Spirali pragnień! Słowo spirala zaakcentował w taki sposób, że młodszy cofnął się o krok i złapał mamę z rękę.
- Mamo możesz iść z nami - na sama myśl Ewa wzdrygnęła się. Tata podszedł do chłopców i objął ich ramionami.
- Teraz wasza kolej, my z mamą już jechaliśmy na tej karuzeli, kiedy was jeszcze nie było na świecie - pogładził starszego syna po czuprynie.
-Pilnuj brata i bez głupich numerów - kiwnął palcem.
Kiedy obsługa zapinała chłopców w specjalne uprzęże bezpieczeństwa, Ewa uświadomiła sobie, że za żadne skarby nie wsiadłaby więcej na tę karuzelę. W zasadzie to nawet nie było przyjemne. Ale być w "Krainie szczęścia" i nie przejechać się Spiralą?
- Adam? - spojrzała w oczy męża - nic im się nie stanie?
- A co ma im się stać - szeroki uśmiech męża uspokajał ją - Muszą gromadzić mocne doświadczenia, na tym przecież polega życia. Poza tym, z tych uprzęży jeszcze nikt się nie wyrwał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz