piątek, 16 grudnia 2011

Komnata 4: Kto siedzi w kabinie?

Pewien facet miał powtarzający się sen. Zaczynał się zawsze tak samo, budził się gdzieś na szosie. Asfalt na którym leżał był rozpalony do tego stopnia, że czuł jakby jego plecy, pośladki, łydki leżały na rozgrzanej patelni. Kiedy nie mogąc wytrzymać żaru podnosił się uświadamiał sobie, że jest nagi. Okolica przypominała bezdroża Nevady albo Texasu, z długą tnącą krajobraz na pół drogą.
Potem pojawiał się walec.  Żółty pojazd sunął powoli, ale niewzruszenie do przodu. Śniący mimo iż, zawsze próbował uciec, nigdy mu się to nie udawało. Jak to we śnie: a to stopy topiły się w asfalcie, a to nie mógł w ogóle się poruszyć. Koniec był nieunikniony, walec przejeżdżał po nim, a facet budził się z krzykiem we własnym łóżku.


Po wielu męczących nocach, zdecydował się powiedzieć o dziwnym śnie przyjacielowi. Pierwsza rzecz, o którą ten zapytał było kto kieruje tym walcem. O dziwo facet zupełnie nie zwrócił na to uwagi, z reguły sparaliżowany strachem skupiał wszystkie siły na próbie ucieczki. Przyjaciel poradził mu, aby następnym razem sprawdził kto siedzi za sterami drogowej maszyny.Kilka nocy później sen wrócił. Nasz bohater od razu zerwał się z asfaltu, walec już tam był, wcześniej niż zwykle. Słońce które miał za plecami odbijało się w przedniej szybie. Przesłonił twarz ręką i zmrużyło oczy. Szoferka była pusta. Walec stanął, zgodnie z realiami snu walec bez kierowcy nie może przecież jechać. Nagi facet, podbiegł do pojazdu, chwycił za klamkę i wspiął się do kabiny. Na fotelu kierowcy leżały równo ułożone ubrania. Na kraciastej koszuli zobaczył naszywkę ze swoim nazwiskiem. Sen nigdy więcej nie wrócił.

2 komentarze:

  1. Fajna komnata. Wniosek - trzeba samemu przejąć kierownicę naszego życia, bo inaczej przytłoczy nas jego ciężar. / kuosu

    OdpowiedzUsuń