piątek, 4 stycznia 2013

Komnata 18: Postój

Wojtek od lat planował podróż życia. Za pół roku miał skończyć pięćdziesiąt lat i czuł gdzieś w kościach, że jeśli nie wyruszy teraz to już nigdy nie zrealizuje swojego marzenia. Filipiny znał jak własną kieszeń, w teorii oczywiście. Obudzony w nocy recytował z pamięci: Stolica – Manila, Najwyższy szczyt – Apo 2954, Największe jezioro – Laguna de Bay, potrafił tak godzinami.
Był zadeklarowanym „filipinomaniakiem”, wśród znajomych krążyła o tym nawet pewna anegdota:
Kiedyś na imieninach kolegi z pracy, wypił trochę za dużo. Po alkoholu jego filipinomania zmieniała się w filipinofilię.

poniedziałek, 15 października 2012

Komnata 17: Walcz, uciekaj albo...

Stał przed lustrem i patrzył na własne odbicie. Widział dziwoląga, krzyżówkę konia, tygrysa, obcego ze statku Nostromo i alfa z planety Melmac. I nie chodziło tu o jakieś oczy duszy, jakieś transcendentalne, metafizyczne przeżycie, po prostu nie wyglądał zbyt ciekawie. Kiedy dotykał twarzy, czuł pod dłonią sierść, przy oczach czuł chropowatą skórę pokrytą łojem. Czuł jak kły wbijają mu się w podniebienie. Tu i teraz, tylko on i jego odbicie, twarz bestii...
Od dawna nie wychodził z domu, kiedy był głodny jadł, kiedy był zmęczony zasypiał, żył chwilą bez przeszłości i przyszłości, bez marzeń, wspomnień. W końcu był naprawdę szczęśliwy, na maksa, szczęście pulsowało mu w żyłach, świeciło przez jego skórę. Widział je kiedy otwierał pysk i kiedy zamykał oczy. Był szczęściem, chodzącym szczęściem, które wyglądało jak potwór...

piątek, 20 lipca 2012

Komnata 16: Czy ktoś cię stworzył?

Wysoka blondynka westchnęła głęboko:
- Mark jak sytuacja, mamy jakiś postęp?
Jej wzrok, zawsze zimny, opanowany, wydawał się błądzić. Wywołany mężczyzna wstał, patrząc w oczy szefowej pierwszy raz w życiu zobaczył w nich zwątpienie i strach.
- Nie, mieszamy się w własnym sosie, on nie chce ustąpić. Próbowaliśmy wszystkiego. Przycięcia percepcji, osadzania kognitywnego - wszystko na nic.
Niespodziewanie do sali w której odbywała się narada, weszło trzech mężczyzn. Siwy dziadek, możliwe że był to Charton Cheston, już od pógu zaczał krzyczeć.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Komnata 15: Człowiek z marmuru

Pewna młoda dziewczyna stała u stóp wąwozu. Promienie zachodzącego słońca wdzierały się może kilka metrów do środka, dalej mrok wydawał się nieprzenikniony. Zrobiła krok do przodu, pokonała lęk. Nie widziała praktycznie nic, dopóki jej oczy nie przyzwyczaiły się do ciemności.
Wnętrze kanionu wydało się jej nad wyraz przestronne może nawet przytulne. Lęk został przed wejściem, pojawiła się ciekawość, która rosła z każdym krokiem. Ściany wąwozu były tak wysokie, że prawie nie widać było czerwieni wieczornego nieba. Po prawej stronie na niewielkim postumencie zobaczyła ludzką postać. Językiem zwilżyła spierzchnięte wargi, opanowała pierwszy odruch strachu, to tylko rzeźba. Podeszła bliżej, tak teraz była pewna, to był pomnik amerykańskiego prezydenta. Jak mu było? Nie, nie pamiętała nazwiska.

piątek, 30 marca 2012

Komnata 14: Schody do nieba

Henryk, właściwie Heniu, bo tak wolał by go nazywano, był najlepszym stolarzem wśród księży i najlepszym księdzem wśród stolarzy. Drewno było jego pasją od zawsze, uwielbiał jego zapach, uwielbiał patrzeć jak żywa materia przekształcana jest najpierw w grube belki, potem deski, aż wreszcie staje się tym czym miała być - na przykład dębowym stołem.
Heniu kładł się właśnie spać, kiedy w pokoju zrobiło się nienaturalnie jasno. Zmrużył oczy i sięgnął po leżące na nocnej szafce okulary.
- Nie lękaj się Henryku – przemówiła postać ubrana w śnieżnobiała szatę.
- Zostałeś wybrany - na te słowa Heniu przeżegnał się pośpiesznie - żeby wypełnić wolę Najwyższego.
- Zbudujesz schody do Królestwa Bożego! - anioł tak zaakcentował ostatnie dwa słowa, że emerytowanemu kaznodziei zrobiło się słabo, ale nie dał po sobie poznać, słuchał.
- Henryku, weź papier i ołówek i zapisz wszystko co ci powiem, potem według tego planu zbudujesz schody.
- Pamiętaj, żeby dokładnie wypełnić wszystko to co ci teraz powiem, niezależnie od tego co będzie ci się wydawać - nie wątp, ale bądź wierzącym.
Po tych słowach mąż Boży dość szczegółowo przedstawił Henrykowi plan budowy schodów, poczynając od materiałów, których należało użyć, a na długości gwoździ kończąc. Ksiądz zapisał drobnym maczkiem pięć stron notatek.

środa, 21 marca 2012

Komnata 13: Co jest twoim słońcem?


Pewien człowiek wędrował na wschód, słońce było jego przewodnikiem i wyznaczało mu kierunek.
Na swojej drodze spotkał ludzi żyjących w miasteczku jak z bajki. Domy z czerwonymi dachami porastały delikatnie nachylone wzgórza. Ich życie było wygodne, proste i dostatnie. Zapytał ich czy nie chcę dołączyć do jego wędrówki, a jedyne co dostał w odpowiedzi to otwarte ze zdziwienia usta i powtarzający się pytanie: Możemy, tylko po co?
Wędrując dalej spotkał innych ludzi żyjących w chaszczach rosnących wzdłuż drogi. Trudno się z nimi rozmawiało ponieważ panicznie bali się słońca, pohukiwali tylko, cały czas schowani w cieniu, jak wielkie sowy.

poniedziałek, 27 lutego 2012

Komnata 12: Rozbroić ego


Na końcu była rakieta, a właściwie rakietowy pocisk balistyczny. Stał w ciemny silosie pod ziemią, kiedy podczas ćwiczeń otwierano klapy silosu słychać było jakby zgrzytliwy szept. Na boku rakiety znajdował się napis: LGM-118A Peacekeeper oraz biała pięcioramienna flaga armii Stanów Zjednoczonych.
Rakieta zaczęła maleć, zamieniając się w lufę czołgu, kaliber 105 mm. Kiedy lufa wypluwała pociski robiła się potwornie gorąca, a z jej otworu buchały kłęby siwego dymu. Huk wystrzału długo unosił się w powietrzu, tak jakby był wręcz materialny.
Lufa czołgu zadrżała i zaczęła się kurczyć, by po chwili przekształcić się w sztucer. Drewniana rękojeść dobrze pasowała do dłoni, muszka – szczerbinka, palec na spuście. Siła odrzutu, odczuwalna była w całym ciele.
Sztucer zaczął wirować wokół własnej osi tak szybko, że nie było go widać, został tylko kształt. Kiedy wyhamował stał się mieczem.

czwartek, 23 lutego 2012

Komnata 11: Szczęście


Biega, krzyczy pan Hilary:
"Gdzie są moje okulary?"

Szuka w spodniach i w surducie,
W prawym bucie, w lewym bucie.

Zaraz po poradnik sięgnął
"W weekend znajdź swą zgubę cenną"

Wszystko w szafach poprzewracał,
Maca szlafrok, palto maca.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Komnata 10: Nie szukaj sensu życia


Jak się stoi na przęśle mostu to zmienia się perspektywa. Można mieć wrażenie, że jest się gdzieś poza światem. Trzeba by skakać bo się robi zimno – przeleciało mu przez głowę.
Mam prawie czterdzieści lat, nie mam nic, chyba tylko rozpoczynający się kryzys wieku średniego – skrzywił się w lekkim uśmiechu. Z tego miejsca widziała drogę, która zaprowadziła go na skraj przepaści. Widział wszystko jak na dłoni: Szczęśliwe dzieciństwo, pełne życia. Potem szkoła, studia, doktorat, nauka.
Wiedza to był pierwszy z przystanków na tej drodze. Fizyka kwantowa, superstruny, wszechświaty równoległe, budowa mózgu, postrzeganie, kognitywizm, neuropsychologia... Tak, ta ostania suka to był przystanek numer dwa. Co miesiąc pięciocyfrowa sumka na koncie, przestronne biuro, sukces w wielkiej korporacji.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Komnata 9: Kto jest winny?


- Winna jest Mennica Państwowa, bo drukuje za mało pieniędzy,
- Winna jest pogoda, bo zbyt często pada deszcz,
- Winni są rodzice, bo nie zapewnili odpowiednich wzorców w dzieciństwie,
- Winna jest żona, bo nie rozumie jego pasji,
- Winny jest pająk, bo ma aż osiem włochatych odnóży,

czwartek, 12 stycznia 2012

Komnata 8: Uświadom sobie


Najbardziej skomplikowane urządzenie w dziejach ludzkości to: wahadłowiec NASA. Bezzałogowy pojazd  stratosferyczny. Kosztował miliardy. W projekt jego budowy zaangażowane były tysiące osób. Wyobraź sobie witrynę sklepową. W centralnym punkcie widać ten wahadłowiec, obok cała reszta: laptopy, smartfony, reaktory jądrowe, Boeingi, Toyoty, wieżowce na prawie kilometr w górę. W szybie wystawy widać coś jeszcze – odbicie Twoje twarzy.
Jesteś po drugiej stronie okna, w innej lidze, o wiele bardziej niesamowity nawet na poziomie fizycznej budowy. Dalej jest jeszcze ciekawiej. Mózg człowieka posiada 1 000 000 000 000 neuronów, jest tysiące razy bardziej skomplikowany niż cały Internet, sieć elektryczna i komórkowa oplatające świat. To wszystko jest w Twojej głowie. W Twoich komórkach zapisano plan budowy wymykającego się poznaniu urządzenia - człowieka. Masz wart miliardy dolarów projekt w sobie, wykorzystaj to.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Komnata 7: Bierz co dają

Media przypomniały sobie o projekcie „Druga Ziemia”, kiedy po kilkudziesięciu latach międzygwiezdnej podróży statek kosmiczny wszedł na orbitę odległej planety. To była największa wyprawa w dziejach ludzkości. Dowódcą ponad 800 metrowego giganta, był admirał A.J. Lovestone. Orbita natomiast należała do przypominającej Ziemię planety o wszystko mówiącej nazwie XM46-5661.
A.J. naprawdę lubił swoją robotę, nie tylko dlatego, że wszyscy mówili do niego Sir. Kiedy w szklanej ścianie swojej kabiny widział majestatyczną planetę, czuł że sens jego życia jest niemal na wyciągniecie ręki. Zbliżył się do blatu, który niczym zaczarowany zapłonął zdjęciami i wykresami. – A więc jednak – dotknął ręką brody, najdokładniejsze zdjęcia satelitarne zdawały się potwierdzać fakt, że XM-46 jest zamieszkała.

wtorek, 27 grudnia 2011

Komnata 6: Decyzja należy do ciebie


Facet siedział na schodach niewielkiego domku, w złości rzucił kamieniem w mrok. Był niespokojny. Czuł, że "to" może znów przyjść. Spojrzał przez ramię na ścianę lasu, tam zaczynała się prawdziwa ciemność. Światło sodowej lampy wdzierało się najwyżej kilka metrów między drzewa, dalej była już tylko pochłaniająca wszystko smoła. Przypominał sobie te wszystkie mądre gadki, że jak to znów wróci ma obciąć łeb lub tą część ciała na której będą oczy. Wtedy w ciepłym świetle pokoju to było takie proste, takie oczywiste.

wtorek, 20 grudnia 2011

Komnata 5: Spirala materializmu


Parking był ogromny, betonowa pustynia. Ewa zatrzymała samochód i energicznie zaciągnęła hamulec. Z tyłu wrzało, dzieciaki całą drogę nie mogły opanować ekscytacji, która teraz zamieniła się w szaleństwo. Ewa spojrzała porozumiewawczo na męża, siedzącego obok, ruchem głowy zapytała: Gotowy? On tylko skinął i przymykając oczy uśmiechnął się.
Po chwili marszu minęli gigantyczny neon, który widzieli jeszcze z autostrady: „Kraina szczęścia”. Największy park rozrywki na świecie.
Kobieta stanęła w kolejce, a chłopcy z tatą studiowali ulotkę.

piątek, 16 grudnia 2011

Komnata 4: Kto siedzi w kabinie?

Pewien facet miał powtarzający się sen. Zaczynał się zawsze tak samo, budził się gdzieś na szosie. Asfalt na którym leżał był rozpalony do tego stopnia, że czuł jakby jego plecy, pośladki, łydki leżały na rozgrzanej patelni. Kiedy nie mogąc wytrzymać żaru podnosił się uświadamiał sobie, że jest nagi. Okolica przypominała bezdroża Nevady albo Texasu, z długą tnącą krajobraz na pół drogą.
Potem pojawiał się walec.  Żółty pojazd sunął powoli, ale niewzruszenie do przodu. Śniący mimo iż, zawsze próbował uciec, nigdy mu się to nie udawało. Jak to we śnie: a to stopy topiły się w asfalcie, a to nie mógł w ogóle się poruszyć. Koniec był nieunikniony, walec przejeżdżał po nim, a facet budził się z krzykiem we własnym łóżku.

niedziela, 11 grudnia 2011

Komnata 3: Start to połowa sukcesu

- Cisza!
- A chociaż nucić mogę?
- Nuć
- Najtrudniejszy pierwszy krok, potem łatwo mija rok...
Mały John nie znosił jak mu się ktoś wydziera nad uchem, szczególnie kiedy był na kacu. Nucenie akceptował, przypominała mu się wtedy babcia nieboszczka. Mały John był najbardziej doświadczony, ze wszystkich 70 kwaterujących w gospodzie rycerzy, podobno był tam już od 7 lat.
Każdy dzień, miał swój niepisany porządek. Jakikolwiek głośny dźwięk przed południem karany był publiczną chłostą. W myśl zasady, że nie ma sensu kopać się z koniem, kaca należało przespać. Koło 14, kiedy większość wojaków była już po obiedzie, na podwórzu przed karczmą panował gwar. Słychać było szczęk oręża, odgłos osełki i rżenie koni. Część rycerzy czyściła zbroje, inni ostrzyli miecze, pod murem ktoś katował słomianą kukłę.

wtorek, 6 grudnia 2011

Komnata 2: Zdejmij gogle

W roku 2030 wróciła moda na okulary, nie dlatego, że były one do czegoś potrzebne, ale żeby podkreślić swoje drobne ułomności, żeby podkreślić własne człowieczeństwo. Moda jak każda inna.
Jarek zawsze podążał za trendami, dlatego reklama hiperokularów Samsunga przykuła od razu jego uwagę. Wychodząc z Tesco nie mógł się powstrzymać, usiadł na ławce przed sklepem i od razu rozpakował nowe cacko. Włączył, zsynchronizował i włożył na nos. Czytał już wcześniej o projekcji laserowej bezpośrednio na siatkówkę, ale to co zobaczył przeszło jego oczekiwania. Hiperokulary, zwane powszechnie goglami, nakładały nową rozszerzoną warstwę rzeczywistości.

czwartek, 1 grudnia 2011

Komnata 1: Jesteś tym, kim jesteś


Przepraszam za truizm w tytule, jednak to stwierdzenie najlepiej obrazuje to co chcę powiedzieć.
Teraz wyobraź sobie staw. Woda jest zielonkawa, fachowo nazywa się to zakwitem. Brzegi porośnięte są trzciną. Na wodzie tu i ówdzie unoszą się nenufary.